Zawsze podziwiam ludzi, którzy są pasjonatami totalnymi, czyli takich dla których w pewnym momencie pasja staje się tożsama z ich życiem. Tak działają odkrywcy, wynalazcy czy kolekcjonerzy, tak powstają rzeczy niezwykłe.
W pewnym sensie tak wyobrażam sobie początki kolekcji samochodów spod znaku Mazdy pana Frey’a.
Kolekcja ta powstała napędzana pasją i fascynacją prawdziwego inżyniera.
Wygląda na to, że Walter Frey wybrał Mazdę jako markę dla której będzie prowadził salony sprzedaży przede wszystkim dlatego, że zakochał się w mniej ortodoksyjnym wariancie zamiany eksplodującej benzyny na moc, czyli w silniku Wankla.
Mazda przez lata dopracowywała wynalazek Felixa Wankla, więc trudno było o lepszego partnera z punktu widzenia pana Frey’a.
Oceniając po mazdowej kolekcji, prawdopodobnie największej w Europie, rodzina Freyów może mówić o sobie jako o jednym z najwiekszych, jeśli nie największym, pasjonatów Mazd z silnikami Wankla na świecie.
Trudno zaprzeczyć temu, że w miarę budowania swojego zbioru, Freyowie byli bardzo dokładni i staranni w wybieraniu nowych okazów.
Wszystko zaczęło się od Mazdy Cosmo Sport, kupionej w latach 80-tych w Stanach.
Na marginesie – bylem pod wielkim wrażeniem tego, że w kolekcji Freyów jest coś tak unikalnego jak Cosmo, aż do momentu kiedy w krótce potem zobaczyłem drugie… trzymane w swego rodzaju magazynku w Louwman Museum… z drugiej strony, jeśli masz w kolekcji kilka Bugatti, Talbotów Lago, Voisinów i na dokładkę D-Type’a, który wygrał Le Mans, prawdopodobnie traktujesz pierwszy produkcyjny japoński samochód z silnikiem Wankla z mniejszym sentymentem.
Z biegiem czasu różne Mazdy spod znaku R/RX uzupełniały kolekcję i w końcu zostały wyeksponowane w starej zajezdni tramwajowej w Augsburgu.
Są tutaj prawdziwe perełki, których muzeum Mazdy w Japonii (a tutaj znajdziecie relację miatasmową z Mazda muzeum w Hiroszhimie) może tylko pozazdrościć, zaczynając od RX-7 które zostało sprezentowane przez Mazdę Felixowi Wanklowi w uznaniu zasług, które później Freyowie odnaleźli i odkupili (razem z ławeczką, na której Felix zwykł przesiadywać i wymyślać nowe kształty tłoków).
Czy na przykład jedyny na świecie jeżdżący autobus Parkway Rotary (zarejestrowany i gotowy do jazdy).
Czy pomoc drogowa, oczywiście z Wanklem na pokładzie.
Czy Roadpacer (oryginalnie będący Holdenem Premier napędzanym V8) – prawdopodobnie jedyny samochód, do którego Mazda nie powinna była wkładać silnika Wankla.
Nie żeby Freyowie zbierali tylko wirnikowe warianty Mazd.
Oprócz tych modeli w muzeum poczesne miejsce zajmuje cała linia modeli napędzanych klasycznymi silnikami tłokowymi, czyli 323, 626, 929 i ich poprzednicy, często w dość unikalnych wariantach (jak 323 cabrio czy 929 coupe).
Ponownie można trafić na samochody, które Mazda mogłaby mieć w swoim własnym muzeum – na przykład pierwsze wyprodukowane 323, podpisane przez pracowników Mazdy.
Oczywiście, to było wciąż za mało dla takich pasjonatów jak Freyowie, więc swoją kolekcję uzupełnili również odmianą pojazdów, które zbudowały chyba każdego producenta samochodów w Japonii – chodzi o kei-cars i trójkołowce.
Stoją pomiędzy dorosłymi samochodami, są malutkie, urocze, sprytnie rozwiązane i jest ich mnóstwo.
Można się tu zmierzyć z K360, zobaczyć jak Mazda Carol wygląda z tyłu, pozachwycać się studiując szczegóły Chanteza lub, jeśli jesteś prawdziwym znawcą kei-cars, poślinić się do Autozama AZ-1.
Wreszcie, w starej zajezdni są oczywiście również specjały dla fanów MX-5.
Pierwsza w kolejce jest całkowicie oryginalna NA – bez rdzy i z pierwszego wypustu produkcyjnego.
Następna jest niezwykle rzadka odmiana coupe drugiej generacji, wyprodukowana przez Mazdę.
Uważa się, że powstało pomiędzy 500 a 1000 sztuk tej odmiany. Ta wystawiona w muzeum to tak zwany Type A, charakteryzujący się dużą ilością dokładek i całkowicie seryjną specyfikacją mechaniczną.
Aby dopełnić linię, NC jest reprezentowana przez coś jeszcze bardziej niecodziennego: koncept Superlight.
Bazuje na zwykłym NCfl, ale ma usuniętą przednią szybę i dach oraz wyprute wnętrze, zastąpione minimalistyczna wersją skrojoną z brązowej skóry, włókna węglowego i aluminium.
Standardowe części, które zostały wyrzucone i ich lżejsze zamienniki dają oszczędność masy na poziomie 130kg. Jedyna rzecz, której nie jestem w stanie zrozumieć, to dlaczego Mazda zdecydowała użyć silnika 1.8 jako napędu.
Jeśli czujesz się prawdziwym fanem Mazdy, jest to miejsce, które po prostu trzeba odwiedzić.
Prawdopodobnie panuje tu największe stężenie unikatów spod znaku „M” w całej Europie, a może nawet na świecie.