Lifted Miata – epidemia się rozszerza

Dzień dobry, chcielibyśmy aby przetestował Pan najnowszy model Mazdy MX-5. Lifted Miata.

Ponieważ mieliśmy wiele uwag, że ten samochód to co najwyżej trzeci w rodzinie, zwłaszcza w takim kraju na dorobku, jakim wciąż jest Polska, postanowiliśmy wyjść zapotrzebowaniu naprzeciw i stworzyliśmy nową wersję.

Czy chciałby Pan ją przetestować?

Oczywiście!

Tak mogłaby brzmieć rozmowa z Mazda Polska gdzieś w okolicach roku 2004, gdyby Mazda wypuściła specjalną wersję MX-5 i gdyby istniał wtedy oddział Mazdy w Polsce.

Lifted Miata.

A właściwie NB Facelift Lifted.

No, ale nie wypuściła.

#mazdawhy chciałoby się rzec!

A mogło być tak pięknie!

Przewińmy do 2017 roku.

Trend Safari all the things (zapoczątkowany chyba przez Porsche 911 przystosowane onegdaj do warunków pustynnych rajdów) zaczyna rozprzestrzeniać się niczym Zombiecalypse.

Podniesiony Garbus to klasyka, ale trąd, sorry, trend dotyka wielu mniej oczywistych marek i modeli.

Wtem na instagramie pojawia się temat Lifted Miata.

Okazuje się, że w Stanach istnieje firma, zwana Paco Motorsports, która produkuje kity podwyższające do MX-5. Czyniące z niej….

No właśnie, co?

Suzuki miało kiedyś podobny projekt, zwał się Suzuki X90. Raczej nie zdobył popularności. A może było za wcześnie?

Krótki skok do przodu, mamy 2018 i Pepeg produkuje pierwszą Lifted Miatę w PL.

Okazuje się, że temat ma co najmniej kilku zwolenników w Polsce.

Sceptyczny do tej pory Śluba wsiada do niej i…

https://www.instagram.com/p/BkIybpmDwxe

2 miesiące później druga Lifted wita PL.

I z tą właśnie wersją miałem okazję spędzić półtora dnia.

W jej naturalnym środowisku.

Wersja bardziej hardcore’owa, bo wyciągnięta nieco wyżej jeszcze, niż Top Down Motors, no i zamiast Torsena z tyłu – spaw.

W terenie – najlepszy. Na drodze – trzeba mieć w tyle głowy.

Pierwsza wycieczka – Wilanów z Młodym. Ciemno, więc bez zdjęć, ale tereny budowy południowej obwodnicy Warszawy dostarczyły. Parę wertepów, kałuża, trochę piasków. I kurz za nami.

Drugiego dnia – robota. I tutaj Lifted dała popis.

Żadnego zastanawiania się, czy mogę zjechać, podjechać, zaparkować. Lifted przyjęła wszystko, co jej podrzuciłem. Bez protestu. Bez zgrzytu. Może jedynie nieco trzeszczał roll bar. W końcu cała konstrukcja nie ma dachu, więc naprężenia się pojawiają.

Do wersji 100% wrzuciłbym klatkę. Usztywni to całą konstrukcję.

Ale do pracy na budowie – idealny. Łatwo się wsiada, łatwo wysiada, perfekt miejski crossover.

Do jazdy po mieście – też.

Nie chce się zasuwać za szybko, bo po co. Ze świateł się zbiera jak zły, tylko przy zawracaniu zaspawany dyfer powoduje trochę piszczenia opon. Ale powyżej 80 na godzinę faktycznie już trochę telepie – w końcu opony bardziej terenowe M/T niż A/T.

Po niemalże dwóch dniach oddałem Ślubie z trzema myślami w głowie:

Muszę oddać dzisiaj, bo jutro już nie oddam.

A może fokdys szyt ze ściganiem?

Zdecydowanie setup na zimę.

Może nie tak radykalny, z cięciem błotników, zderzaków, etc. Ale na zimę lekki lift, z trochę większymi kółkami? I’m in.

Tak jak mówiłem chłopakom wcześniej.

I tu kończył się artykuł pisany w sierpniu 2018. Czekał na skończenie filmu (który powyżej).

Szybko przewijamy do listopada 2018.

W Polsce mamy już cztery Lifted Miaty, a znajomi się mnie pytają – ile to kosztuje.

Niestety mi się życie potoczyło tak, że Dzik zamiast się liftować na maxa na zimę, to tylko na gwincie (który w międzyczasie wpadł) pójdzie do góry w tryb „koza” a nie „uber koza”.

Więc z tym pytaniem zwróciłem się do jednego ze speców z Lab V.

Odpowiedź brzmiała – zaczyna się od 2 tysięcy polskich złotych cebulionów.

Plus do tego MX-5 oczywiście.

Jakkolwiek diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach.

Zapytałem Arviego, jak ocenia stan swojego projektu, który jest już jeżdżącym Liftem, ze swoim wątkiem na forum i wogle.

(wątek „Nasze Mazdy” wymaga logowania do forum, więc poniżej parę zdjęć – autorstwa Gohy Kenig, pobranych za pozwoleniem)

Arvi:

Na moje oko – w 40% gotowy.

Muszę zabezpieczyć porządnie nadkola (bo błoto wlatuje w budę), muszę zrobić dolot (najlepiej snorkla jakiegoś, bo już dwa razy napiłem się wody), muszę osłonić komorę od spodu (bo błoto syfi wszystko), dystanse kupić (jednak trochę koła obcierają przy maksymalnym otwarciu o amortyzator) i zastanawiam się czy reflektory Hella na zderzak (poniżej tych otwieranych) czy elektrownia na maskę…

Aha – jeszcze bagażnik od Malucha na HT i tam też jakieś halogeny.

…. i chyba wszystko

No więc tak.

Ja wiem, że gdyby nie pewne życiowe przetasowania, Dzik stałby już na zimę na lifcie.

W zasadzie żadna ze zmian o których czytałem – nie wpływa w funkcjonowanie Dzika jako torówki 🙂

Kopalnia wiedzy:

Lifted V1 wątek Pepega

Lifted V3 wątek Arviego

Lifted V4 wątek Voora

 

Related Images:

One thought on “Lifted Miata – epidemia się rozszerza

Dodaj komentarz

Top