Zapewne nikt z przyjeżdżających na pierwsze rundy Miata, wtedy jeszcze mini, Challenge w 2012 nie wyobrażał sobie, jak wyglądała będzie inauguracja sezonu dziesięć lat później.
Długa prosta, pod koniec której samochody osiągają 180, 200 i więcej kilometrów na godzinę.
Nie było to łatwe 10 lat – wzloty goniły upadki, a gdy już liga wychodziła na nową prostą – lockdown.
Trzeba jednak przyznać, że wygląda na to, że z dotychczasowych starć z losem mazdowa seria time attack, już nie mini, ale Punkta Miata Challenge, wstaje za każdym razem silniejsza, mocniejsza i bardziej sprofesjonalizowana.
Zarówno od strony organizatorów, jak i od strony uczestników.
Tu trzeba wspomnieć, że Punkta Miata Challenge, to 2 ligi (duże obiekty i mniejsze), oraz Rookie. Więcej informacji, jeśli takich potrzebujesz, znajduje się na stronie www.miatachallenge.pl
Moje ostatnie cztery lata to niestety Miata Challenge bardziej od strony czytacza wpisów i oglądacza filmów, niż jako aktywny uczestnik (z wyjątkiem zeszłorocznej pierwszej Silesii), tak więc byłem bardzo szczęśliwy, gdy dostałem wifecoina na wyjazd niejako cywilny.
Moje pierwsze wrażenie po wejściu w park maszyn…
Gdzie są NA?
Są, ale jest gatunek ginący z toru najwyraźniej. Przy obecnych cenach zadbanych egzemplarzy – w zasadzie nie dziwne.
NBeków – całkiem sporo.
ND – też całkiem sporo.
Ale nie da się ukryć. NC skradło serca ścigantów.
Nic dziwnego, że ceny poliftowych NC 2.0 (nawet biorąc pod uwagę ostatnie zawirowania z cenami samochodów używanych) – poszybowały w górę. A wręcz oszalały.
NC Spec? Ponad 30 samochodów.
Pomodzone poza klasą NC? Proszę bardzo.
Czy cała ta profesjonalizacja ma wpływ na atmosferę?
Muszę przyznać, że po jednym pobycie – ciężko mi powiedzieć.
Dla mnie było super.
Spotkałem twarze, z którymi znamy się jeszcze nawet z czasów toru Lublin (jeśli nie wiesz, co to Tor Lublin, to czytaj – od dawna), poprzybijaliśmy piątki, powspominaliśmy stare czasy.
Zobaczyłem znane mi samochody i znanych mi ich właścicieli.
Znane mi samochody wraz z nieznanymi mi ich właścicielami.
Nieznane mi samochody ze znanymi mi właścicielami.
No i wreszcie – nieznane mi do tej pory samochody z nieznanymi mi właścicielami.
Poznałem nowych ludzi, z którymi od razu miałem poczucie złapania flow, choć się widzieliśmy pierwszy raz.
MX-5 jednak zbliża ludzi.
Jednym z najciekawszych projektów zdecydowanie był, pokazywany na miatasmowym instagramie już, projekt NC Deathcart/Exocet. Z właścicielem udało mi się zamienić parę słów w pitlane. Materiał na osobny wpis 🙂
Podobnie było z Kasią – obecnie najszybszą zawodniczką Miata Challenge, zdeterminowaną do podbicia świata Miata Challenge, a i chyba nie zamierza na tym poprzestać.
Niestety, Kasia pierwszych zawodów nie może zaliczyć do najlepszych. Syndrom ostatniej sesji… Ale zarażającą pozytywnością rozmowę też już wkrótce wrzucę.
Zobaczyłem też na żywo jedną z ostatnich produkcji Machined Performance – short shifter dedykowany do sześciobiegowych skrzyń NC. Prezentuje się całkiem zacnie, a działa jeszcze zacniej.
A wracając do Miata Challenge i profesjonalizacji.
Kiedy ostatni raz byłem na Silesii samochodem – topowe czasy zbliżające sie do 2.00 były mistrzostwem. 2.07 – naprawdę dobrym czasem.
A teraz?
No ku….rde. Szczęka w dół.
Cztery podłubane NB z czasem poniżej 2.00, 1.57.81 najszybszy czas?
1.58 200 konną Spec NC?
Najszybszy czas – 1.50.996 – zrobił Viper w swojej Outlawed NC z Rotrexem, skrzynią sekwencyjną i pambuk wie czym jeszcze, i to pomimo wczesnego ukończenia dla jazdy.
Jeśli tak zaczął się sezon, a Miata Challenge na Silesia Ring gości w tym roku trzy razy, to ciekawe, co jeszcze się tutaj wydarzy.
Chociażby dlatego, iż w związku z profesjonalizacją w tym roku powstała też klasa – Profi.
Co było w sumie powodem największego zamieszania na imprezie. W połowie dnia nowa klasa zniknęła, zawodnicy zostali przesunięci do swoich klas pierwotnych. Tak przynajmniej zrozumiałem. Muszę przyznać, że czytając regulamin na ten sezon – nie pojąłem do końca istoty tej klasy, ale się nie wgłębiałem.
Wygląda na to, że ten element, jako nowy, wymaga jeszcze doszlifowania. Zamieszanie zostało wyjaśnione po zawodach.
Na kanwie tego wyjazdu, gdzie o 9.30 miałem wrażenie, że już jest w okolicach południa, bo samochody już dawna kręciły się w kółko, a ja miałem już porobionych trochę zdjęć, przypomniała mi się któraś Biała Podlaska, gdzie jakoś tak się wszystko zeszło, że zanim wyjechaliśmy na trasę (nie nazwę tego torem) – było już po południu. Późny przyjazd, brak możliwości rozstawienia trasy wcześniej, ogromny obiekt – i cyk.
No dało się zauważyć postęp.
Ciekaw jestem, jak ten sezon się rozwinie.
Muszę przyznać, że choć obecność sponsora – Punkta – była widoczna, to nie w sposób przeszkadzający w odbiorze imprezy. W zasadzie najbardziej widocznym elementem, oprócz oprawy graficznej, była obecność sporej ekipy wideo, oraz latające po torze wyścigówki na wynajem Race Rent, oklejone m.in. logotypami sponsora.
Po raz kolejny pojawili się na torze YouTuberzy – tym razem był to Adam Kornacki i Povagowani.
Rekordu Radzia Flat Out nie pobili.
Próbowałem w oklejeniu dopatrzeć się ulubionego toru jednego z zawodników MC – Qbatrona, ale się nie dopatrzyłem.
Ciekaw jestem też, jak zawodnicy odniosą się do trzech Silesii w jednym sezonie. Trzy Silesie w jednym roku – wydaje się, że to dużo.
Przekonamy się za jakiś czas.
Następna runda w czasie letnim, więc raczej na zdjęcia z sesji wieczornej nie mam co liczyć.
Tymczasem za chwilę nowe wydarzenie w kalendarzu imprez made by Motokreacja – Track Masters na torze Masaryka w Brnie.
Spodziewana jest spora reprezentacja MX-5, które będą walczyły o dobre imię z naprawdę szybkimi kierowcami i ich samochodami – z Polski i nie tylko. Jak dobrze pójdzie – podzielę się z Wami wrażeniami z tego eventu.
Na koniec taka osobista uwaga – nawet jeśli nie spędziłem za kierownicą nawet sekundy, to i tak byłem podjarany cały dzień i adrenalina schodziła ze mnie jeszcze kilka dni.
Nareszcie coś nowego! 😎
dobrze się czyta a jeszcze lepiej ogląda. Sztos!