Między Eurosportem, Polsatem Sport i TVP Sport kryje się w moim dekoderze Motors TV.
Kanał wyspecjalizowany w pokazywaniu wszystkiego co ma silnik. Tam wśród motorówek pędzących wąskimi sztucznymi kanałami ukształtowanymi na tor, potworów mającymi niewiele wspólnego ze swoimi drogowymi odpowiednikami – jednak opisywanymi jako Citroen C2 lub Volkswagen Polo oraz wszelkich supersamochodów obrandowanych firmami produkującymi rzeczy, na które nigdy mnie stać nie będzie … właśnie tam można trafić na Pana Smith’a.
Pan Smith nie ma wszystkich zębów.
Pan Smith nie ma Rolexa za sponsora, lecz zaprzyjaźniony serwis oponiarski Kwik Rubber oraz lokalny sklep motoryzacyjny Tools & Machines.
Pan Smith stoi cały spocony, bo żadna dziewoja nie trzyma mu nad łysiejącą i pokrytą plamami wątrobowymi głową parasolki.
Pan Smith ma za to Audi.
80.
Quattro.
Bo widzicie, Pan Smith ma 78 lat i się ściga.
Z innymi rówieśnikami pędzącymi po wertepach Wielkiej Brytanii w swoich Peugeotach, Alfach, Fordach i Lanciach.
Wszyscy na emeryturach, wszyscy w podobnym wieku, wszyscy z klatą wypiętą do mikrofonu, wszyscy szczęśliwi, a jeden ze znaczkiem inwalidy na swojej 911 przygotowanej pod offroad.
Lubię oglądać właśnie te relacje. Szczęśliwych Smithów, którzy miast zbierać kupony, przeganiać rozwrzeszczanych bachorów spod swoich balkonów i przeklinać ubrudzone przez ptaki ławki, kilka razy w miesiącu wskakują w kombinezony rajdowe, zakładają kaski, wyjmują sztuczne szczęki i wariują po lokalnych bezdrożach. Później brylują w Motors TV i opowiadają o swych przygodach z drzewem lub dachowaniu sprzed 3 tygodni.
Jedyne co w tej historii jest smutne, to reakcja niżej podpisanego na w/w widok. Pierwszą rzeczą którą zrobiłem, to zacząłem się żalić. Żalić swej połowicy, że nie mam gdzie jeździć. Że nie ma torów, że nie ma zawodów, że na starość to ja najwyżej pod ZUS będę jeździć swoją Dacią.
Bo potencjał w narodzie mamy, ale zbyt mały…
Jak to znajomi powiedzieli, zbyt wielu gentelmanów w wieku emerytalnym woli sprzedać swojego W123 i kupić Pandę w kredycie 50/50 niż dopieścić staruszka. Natomiast Ci, których stać na taką pasję, wolą zachodnim wzorcem w golfa pograć, niż starym GTI polatać po torze.
Ale narzekać każdy potrafi.
Że torów nie ma, że ograniczenia absurdalne, że tam to fajnie, a u nas to nie ma jak.
Tak daleko nie zajdziemy.
Tak niczego nie osiągniemy.
Bo to My jesteśmy tym pokoleniem, które będzie się ścigało na bezdrożach swoimi Polonezami.
Bo to My będziemy prosić dzieci i wnuki by opony na gwiazdkę dostać lub chociaż kupon na nowe zawieszenie.
Bo to My będziemy tłumaczyć firmom ubezpieczeniowym, że drzewo stało przy drodze krajowej, nie w pobliskim lesie, a naklejki na samochodzie to dla szpanu.
To na nas spoczywa odpowiedzialność, by kultura motoryzacyjna w społeczeństwie kwitła.
Zresztą … już kilku z nas zaczęło:
Na kwadracie u mnie krąży babcia z wnukiem, która mijając każdy samochód opowiada małemu jaka to marka i model samochodu. Junior powtarza i przechodzą do kolejnego:
Volkswagen Polo. Lolkswagen Molo.
Renault Clio. Jenaut Lio.
Mercedes A klasa. Mesedes a.
Od czasu do czasu spotkać także można dziadka z wnukiem, co dolewając oleju/płynu/wody odpytuje młodzieńca stojącego obok niego o konkretne elementy znajdujące się pod maską jego Espero na czarnych blachach.
Dlatego dziecko na ręce i marsz na Top Gear na Narodowym.
Wózek załadować w pieluchy i czas na spacer na dowolny Track Day na Torze Poznań.
Czas wbić się na Rajd Polski, kupić potomkowi zatyczki i piknik na pobliskiej górce warto zrobić.
A i nie zaszkodzi przy najbliższej wizycie w serwisie samochodowym spytać mechanika, czy dziecko może popatrzeć. Tankować pojazd z juniorem u boku. A wzorem mojego sąsiada, podpytać czasami, czy kojarzy jak się dany element pod maską nazywa.
Bo to do nas należy zadanie, by społeczeństwo motoryzacyjne odchować. By w weekendy można było całymi rodzinami na tor pojechać, samochody pooglądać, w aukcjach starych klasyków uczestniczyć i z innymi podobnymi nam rodzinami się spotkać.
Tak po prostu.
By nasz wnuk mógł odpowiedzieć na pytanie przedszkolanki, co jego dziadek robi…
„Ściga się, prze Pani. Na wyścigach jeździ, prze Pani.”
… i by w tym samym momencie kilka innych dzieciaków podskoczyło krzycząc:
„Mój tesz, prze Pani!!! Mój tesz.”