Zakończenie sezonu Miata miniChallenge 2015

Za nami ostatnia, szósta runda Miata miniChallenge 2015, organizowanego dla członków Klubu MX-5 Polska. Jak było?

Na dobrze wszystkim znane lotnisko Motoparku Ułęż przyjechaliśmy z samego rana. Byliśmy tutaj nie raz, więc każdy doskonale wie o której i gdzie się spotkać, by razem dojechać na miejsce i na czas. Pobudka o 5:30 i ekspresowy przejazd niemałą kolumną z Warszawy pozwoliły pojawić się na miejscu dobrze przed 8 rano, czyli w sam raz. Na szczęście jesień była w tym roku łaskawa i zamiast deszczu i chłodu powitał nas rześki i słoneczny poranek. Idealne warunki do walki o setne sekundy i cieszenia się z możliwości jazdy bez dachu.

Ułożenie trasy i obsługa imprezy zostały zapewnione przez zaprzyjaźnioną ekipę z lubelskiego Driveart, więc po przyjeździe na miejsce jedyne, co trzeba było zrobić, to przygotować samochody do zawodów i zaliczyć badanie kontrolne. Standardowa procedura – podnośnik z bagażnika, koła drogowe zdjąć, koła na tor założyć. Czy jest gaśnica? Akumulator zabezpieczony? Nic nie cieknie, w kabinie i bagażniku nie ma luźnych przedmiotów, a opony mają homologację drogową? Check, check, check. Po trzech latach startów, jakie większość uczestników Miata miniChallenge ma za sobą, przygotowanie auta to już niemal odruch.

Miata MX5 track

Szybka odprawa, badanie kontrolne, podział na grupy jeżdżące w oddzielnych sesjach i ostatnia tegoroczna runda MMC rozpoczęła się na dobre. Sucha nawierzchnia pozwoliła na jazdę bliżej limitu i ograniczyła liczbę spotkań z zieloną częścią toru, a ustawienie trasu zmusiło startujących do wykazania się pewną odwagą przy wpadaniu w szybkie i techniczne szykany. Niewielu było takich, którzy decydowali się pokonywać je na granicy przyczepności.

Blisko 5-kilometrowa trasa może nie jest takim wyzwaniem dla samochodów, jak ta układana np. na Power Stage Bednary, ale jako że większości aut w MMC wciąż jest bliżej do seryjnej specyfikacji, to taka konfiguracja wymuszała nie tylko koncentrację, ale i nieustanne kontrolowanie stanu hamulców. Pod koniec drugiego okrążenia łatwo było przestrzelić zakręt albo przynajmniej dojechać z siwym dymem unoszącym się z zacisków.

Miata MX5 track turbo

Na podium 6 rundy Miata miniChallenge obyło się bez większych niespodzianek. W Klasie 1 dla mazd z silnikami 1.6 pewnie wygrał Qbatron, przed Ignacym i Snabb’em. Klasa 2 dla mazd z silnikami 1.8-2.0 to zwycięstwo Tomat0, drugie miejsce zajął matpilch, a trzecie Arturo_Tiburon. Klasa 3 dla mazd z silnikami doładowanymi to tryumf Dr KoKoN’a, który wyprzedził Grzesia i gzy.

Po sześciu rundach znane są też wyniki klasyfikacji generalnej:

Klasa 1 (1.6): Kidman, Qubatron, Ignacy.
Klasa 2 (1.8- 2.0): Tomato, Junior, Tiburon.
Klasa 3 (FI): Kita, Grześ, ex aequo: Dr KoKoN, Fiveopac, Szynio

Miata MX5 on race track

Trzeci z rzędu sezon Miata miniChallenge to dla nas kolejne doświadczenia i duży krok do przodu. Okrzepliśmy organizacyjnie i nabraliśmy doświadczenia, które będzie procentowało w przyszłości dalszą profesjonalizacją cyklu. Wielkim sukcesem jest dla nas fakt, że w tym czasie wszyscy startujący nie tylko połknęli bakcyla motorsportu i coraz aktywniej angażują się w imprezę, ale też znacząco podnieśli swój poziom umiejętności.

Wszystkim nam będzie przez zimę brakowało okazji do współzawodnictwa na torze. Pozostaje już teraz zacząć planowanie kolejnej edycji cyklu i liczyć, że będzie ona tak samo niesamowitym przeżyciem, jak ta tegoroczna.

 

 

Tekst w oryginalnym brzmieniu ukazał się w magazynie Rally and Race, który jest patronem medialnym Miata miniChallenge 2015.

Zdjęcia dzięki uprzejmości: Andrzej Kozłowski, znajdź autora na Instagramie: @flatline_pl

Related Images:

Kamil Skowroński
Petrolhead, geek. Raz w roku potrzebuje chwili w Bieszczadach.
http://www.osrodekskowronki.pl

Dodaj komentarz

Top