Uważaj na marzenia

HUG

Mając lat naście obejrzałem wywiad z Agnieszką Holland. A że byłem świeżo po Zabić Księdza, kobieta była dla mnie artystą rangi turbo – będąc nastolatkiem żyjącym w latach 90-tych, wszystko co najlepsze, było turbo. Z samej rozmowy zapamiętałem tylko jedno zdanie … brzmiało trochę jak groźba, trochę jak obietnica: Należy uważać na marzenia, bo w większości przypadków się spełniają, ale troszeczkę w innej formie, więc nie każde zauważamy.

Coś co z początku brzmiało jak artystyczne pieprzenie, z czasem zaczynało mieć sens.

Miałem okazję przekonać się o tym zarówno realizując tragiczne w skutkach podboje miłosne, jak i te zwykłe marzenia o skończeniu liceum czy otrzymaniu dowodu osobistego – nic nie było takie, jak wydawało się na etapie marzenia.

Moja przygoda motoryzacyjna zaczęła się od BMW E30, byłem jej 15 lub 16 właścicielem i był to wyjątkowy złom, ale kochałem ten samochód jak żaden inny. Później było tylko gorzej… Ford Ka dzielony z matką, pierwszej generacji Laguna (zaskakująco dużo miejsca z tyłu … jeśli wiecie o co mi chodzi), Mazda MX-3 by skończyć na Corolli E11. Dlatego trudno mi się dziwić, że marzyłem o jakimś fajnym samochodzie.

Gust mam klasyczny i absolutnie nieoryginalny … szukałem 200sx/240sx, Celicy / Supry, a sentyment namawiał na powrót do E30. Wylądowałem z E39 – znajomy (pierwszy właściciel) sprzedawał, a ja szukałem czegokolwiek … byle już nigdy nie jeździć tą emerycką Toyotą (choć trzeba jej przyznać, że to niezniszczalny samochód był/jest).

Nie wdając się w szczegóły, pod moją nieobecność w trakcie rejestrowania samochodu w sekcji ‘właściciel’ wylądowały dane kontaktowe mej połowicy, natomiast ja zostałem bez samochodu.

(Dlaczego katuję Was tą historią … ano dlatego, że właśnie ta sytuacja nakłoniła mnie do zrealizowania kolejnego marzenia: posiadania fajnego samochodu, którego mógłbym przekazać swojemu pierworodnemu, niczym w amerykańskim filmie romantycznym.)

Nie pamiętam jak to się stało, ale kilka dni później wracałem A2 w czerwonej MX5 pierwszej generacji. Zatrzymując się pod domem przypomniała mi się groźba/obietnica Agnieszki Holland … marzenie mi się spełniło, trochę w innej formie, ale się spełniło.

I nie … łyżką dziegciu w tej całej sytuacji nie są koszty utrzymania, modów, czy stanu samochodu po zakupie. Nie chodzi mi o to, że władowałem w ten samochód drugie tyle ile jest wart, że od 2 lat na allegro/ebay/olx każde hasło zaczyna się od MX5 by później dodać: steering wheel, JDM rims, Nardi, dach, felgi, tan, BOSE itd.

Problem w tym, że właśnie wtedy … siedząc w samochodzie pod blokiem, z petem w ustach, zdałem sobie sprawę, że siedzę w swoim ostatnim samochodzie… że to jest to, że znalazłem samochód marzeń. Koniec polowania, koniec rozglądania się po ulicy w poszukiwaniu inspiracji, pewna część mojego życia się skończyła … i tak, wiem że jakaś się zaczęła, ale nadal … trochę tak przykro mi się zrobiło.

Więc nim zaczniecie szukać, nim zaczniecie polować, warto pamiętać, że czasami gonienie króliczka jest ciekawsze niż codzienne pielęgnowanie takowego.

Nie mówcie, że nie uprzedzałem.

Related Images:

3 thoughts on “Uważaj na marzenia

Dodaj komentarz

Top